Mam pasję, o której chciałbym dzisiaj państwu opowiedzieć .Wraz z naszymi pasażerami poznajemy nowe miejsca w Europie. Zapraszam Was dzisiaj do Frankfurtu nad Menem. Miasta, w którym bieda i bogactwo spotykają się w jednym miejscu, a nowoczesność i historia łączą się w jedną całość.
Frankfurt znajduje się w kraju związkowym Hesja. Posiada jedno z największych lotnisk na świecie. Praktycznie można by rzec, że lotnisko ów jest de facto jakby osobnym niezależnym miastem. Pełno tu kawiarni, hoteli i gigantycznych parkingów. Osobiście zdarzyło mi się szukać własnego auta ,gdyż tak wielkie i podobne do siebie są te ogromne wielopoziomowe parkingi. Charakterystycznym i dobrze rozpoznawalnym miejscem jest Hotel Hilton, który usytuowany jest przy samej autostradzie, prowadzącej wzdłuż lotniska. Ze względu na jego przedziwny kształt, jakby łodzi osadzonej na lądzie, nazywany jest Titanicem. We Frankfurcie ma siedzibę Europejski Bank Centralny. Jest też potężna dzielnica wieżowców niczym z Nowego Jorku zwana przez mieszkańców Frankhattanem niczym Manhattan w NY.
Łatwo znaleźć przechodząc pieszo centrum sklepy pełne luksusowych towarów, renomowanych marek światowych. Nikogo nie dziwią tutaj na przykład zegarki za 300 tyś euro lub biżuteria warta miliony. Dilerzy aut wraz z ogromnymi salonami prezentują w witrynach oświetlone pojazdy swoich marek. Ogromne wrażenie zrobił na mnie wieżowiec Audi Zentrum, gdzie auta widać na kilka pięter do góry, dzięki przeźroczystym, szklanym stropom. Podobne zaskoczenie wzbudził także Mercedes Benz Zentrum, gdzie stoją wszystkie możliwe modele i warianty samochodów tak osobowych jak i dostawczych. Część miasta, w której znajdują się najważniejsze światowe hale wystawiennicze nazywa się Frankfurter Messe. Jest to praktycznie ogromna dzielnica. W trakcie imprez goście wożeni są pomiędzy halami busami i aby się nie zgubić otrzymują mapę targów. Samemu zdarzyło mi się odwiedzić tzw. Erotic Messe, ale to temat na zupełnie inną opowieść. Wokół dzielnicy targowej usytuowane są ogromne ,szklane i pełne luksusu i nowoczesności hotele. Mają one pomieścić setki tysięcy gości przyjeżdżających na imprezy. Nowoczesność i elegancja wieżowców zderza się w pewnym momencie z Starym Miastem. Odnowione, pełne lokali, kamienice zapraszają turystów by wstąpili do środka. Urok elewacji jak i architektonicznej elegancji tych budowli sprzed lat urzeka turystów w dzień jak i nocą. Przepiękne witryny, ciężkie, kute, solidne kraty i kolorowe wykończenia budynków, gdzie w zwieńczeniach usytuowano postaci świętych lub bohaterów sprzed lat urzekają zwiedzających.
Najlepiej jednak zwiedzać miasto piechotą.Widok z mostu łączącego Offenbach i Frankfurt nocą jest nie do opisania. Oglądając jednocześnie barki płynące po Menie z turystami, oświetlone cudownie Stare Miasto – mamy widok na wieżowce Frankhattanu. Jeżeli odwrócimy głowę widać katedrę na Offenbachu – mieście które praktycznie zrosło się z Frankfurtem, ale pozostaje administracyjnie oddzielne.
Mijając Operę wracałem powoli do hotelu. Miasto, które jeszcze kilka godzin temu zrobiło na mnie tak ogromne wrażenie -zaskoczyło mnie po raz kolejny. Pośród ulic, które w dzień wydawały się zwyczajne obudziła się dzielnica czerwonych latarni. Wielopiętrowych domów publicznych, kolorowych oświetleń i knajp, które w dzień pozostawały zamknięte. Ulice zapełniły się na nowo ludźmi, którzy poszukiwali nocnych wrażeń. Pod sklepami, gdzie można było kupić buty za 10 tyś euro wyrosły pudełka, gdzie noc spędzali bezdomni. Ruch na ulicy był niemal większy niż w dzień a patrząc w niebo górował księżyc w pełni i oświetlony ogromny wieżowiec Commerzbank, który liczy ponad trzysta metrów wysokości. Jest tutaj nocą zupełnie bezpiecznie, chociaż na ulicach można usłyszeć chyba wszystkie języki europejskie. Idąc wzdłuż muru frankfurckiego zoo nocą, słyszałem odgłosy zwierząt tam mieszkających. Chociaż po tej wielogodzinnej podróży piechotą byłem zmęczony, chciałem zobaczyć coś jeszcze. Wśród domów tu i tam znajdują się zejścia do miejskiego metra. Znowu Frankfurt zaskoczył mnie po raz kolejny. Pomimo że na ulicach ruch był już nie wielki to pod ziemią życie toczyło się jakby w dzień. Zaciekawiło mnie szczególnie to, że metro ów jest wielopoziomowe. Poruszałem się po ruchomych schodach jednocześnie widząc kolejne piętra w dół. Sieć połączeń, chociaż dosyć dobrze zobrazowana na ścianach, była dla mnie na początku zupełnie nie do ogarnięcia. Wróciłem więc do góry na poziom ulic. Mijały mnie kolejne taksówki, które też są inne niż na przykład w Berlinie. Kolor aut był w prawdzie ten sam, ale różnorodność modeli jak i wersji jest chyba specjalnością tego miasta. Dominowały Mercedesy klasy s, Audi 8ki i VW Caravelle. Nie zatrzymując żadnej z nich wracałem do hotelu. Dźwięki tak obce miastu jak porykiwania lwów i nawoływania małp żegnały mnie nocą. Pomyślałem, że na pewno tu wrócę, gdyż widząc tak wiele jednego wieczoru, zorientowałem się, że zobaczyłem prawie nic z tego co można jeszcze.
Frankfurt leży około 560 km od polskiej granicy. Pomimo, że jest tak blisko, jest na drugim końcu świata, który znam. Wszystko jest w nim inne, ale przyciąga mnie jak magnes. Polecam Wam również odwiedzić to ciekawe, pełne sprzeczności miasto.
Dodaj komentarz